Puszczane luzem psy są zmorą mieszkańców wsi, i mniejszych osiedli. Szczególny problem pojawia się w okresie psich godów, kiedy psy są niedostatecznie pilnowane.
Chcę podzielić się z czytelnikami tym, co mnie bulwersuje. Mieszkam od urodzenia na wsi, gdzie powinno być świeże powietrze, śpiew ptaków itd. A mamy powietrze, jakie mamy, ptaków śpiewających coraz mniej, ale za to wałęsających się kundli bardzo dużo.
Jestem z tych ludzi, którzy lubią zwierzęta, ale czy muszę grodzić się szczelnie przed psami, które mają właścicieli, ale niestety takich, którzy zamiast dać jeść swojemu pupilowi, zamiast o niego zadbać, to puszczają wolno, aby ich "przyjaciel" wyżywił się na gnojowniku sąsiada, wyjadając padłe prosięta? Czy też zaglądał do kurnika, częstując się tym, co tam znajdzie? Nie wspomnę już o obsikanych klombach, o obumarłych tujach, na które wydaliśmy niemałe pieniądze.
A ostatni czas? Czas psich godów? Ile po takich godach mamy niechcianych szczeniąt, które często w bestialski sposób są likwidowane? Może tak zamiast opisywać i oburzać się na takie mordy, zacznijmy w końcu stwarzać psom takie warunki, które zapobiegną późniejszym likwidacjom psich pociech. Mam nadzieję, że piszę nie tylko w swoim imieniu, ale także tych, którzy też mają psy, ale nie wypuszczają ich beztrosko, wiedząc, że to tylko zwierze, za które my ludzie odpowiadamy.
Mieszkanka podlubawskiej wsi
Jestem z tych ludzi, którzy lubią zwierzęta, ale czy muszę grodzić się szczelnie przed psami, które mają właścicieli, ale niestety takich, którzy zamiast dać jeść swojemu pupilowi, zamiast o niego zadbać, to puszczają wolno, aby ich "przyjaciel" wyżywił się na gnojowniku sąsiada, wyjadając padłe prosięta? Czy też zaglądał do kurnika, częstując się tym, co tam znajdzie? Nie wspomnę już o obsikanych klombach, o obumarłych tujach, na które wydaliśmy niemałe pieniądze.
A ostatni czas? Czas psich godów? Ile po takich godach mamy niechcianych szczeniąt, które często w bestialski sposób są likwidowane? Może tak zamiast opisywać i oburzać się na takie mordy, zacznijmy w końcu stwarzać psom takie warunki, które zapobiegną późniejszym likwidacjom psich pociech. Mam nadzieję, że piszę nie tylko w swoim imieniu, ale także tych, którzy też mają psy, ale nie wypuszczają ich beztrosko, wiedząc, że to tylko zwierze, za które my ludzie odpowiadamy.
Mieszkanka podlubawskiej wsi
