Szczury wcale nie są brudasami, a ser żółty nie jest ich przysmakiem. Przekonała się o tym Katarzyna Grabia, która od siedmiu lat hoduje szczury z rodowodem.
Szczury pojawiły się w życiu Katarzyny, kiedy miała trzynaście lat. Wcześniej chciała psa, ale ten pomysł nie przypadł do gustu rodzicom. — Kupili rybki. Ale co z takimi rybkami zrobić? Nie można ani wyjąć, ani pogłaskać... — wspomina. Kiedyś w sklepie jej wzrok przyciągnęło niepozorne stworzonko z długim ogonem. Obecnie hodowla, którą prowadzi z koleżanką, liczy 21 szczurów.
— Szczury wcale nie są brudne, ani nie przenoszą żadnych chorób. To wszystko to jest wina stereotypów i niewiedzy. Kiedy człowiek pozna je bliżej, dochodzi do zupełnie innych wniosków — zaręcza Katarzyna. Najbardziej zachwyciła ją łatwość w nawiązaniu kontaktu. — To bystre zwierzaki. Relacje z nimi bywają żywsze niż z psem czy kotem. I wcale nie są brudne. Kot myje się kilka razy dziennie, a szczur zawsze kiedy trzeba — tłumaczy. Podobnie jak rasowe psy, hodowlane szczury otrzymują rodowody. W przeciwieństwie do czworonogów gryzonie nie są dzielone na rasy. — Szczury nie mają ras. Określenie "szczur rasowy" nie jest więc do końca właściwe — oznajmia Katarzyna. — Są dzielone na odmiany ze względu na kształt uszu i przede wszystkim kolor.
Dzień hodowcy szczura tak naprawdę zaczyna się wieczorem. Wtedy te gryzonie są najbardziej aktywne. Po zmroku Katarzyna wypuszcza je z klatki i zaczyna się najbardziej emocjonująca część życia z małymi podopiecznymi. — Wówczas najłatwiej nawiązać z nimi kontakt — tłumaczy pani Katarzyna. Kiedy skończy się zabawa, trzeba wyczyścić klatkę i nakarmić podopiecznych. No i trzeba dokładnie przyjrzeć się nietypowym domownikom. Nie tylko ze względu na ich urodę. — Ocenia się stan zdrowia. Mogą wystąpić zakłócenia w oddychaniu, albo zmiany na skórze — mówi Katarzyna.
Kiedy wszystkie obowiązki zostają spełnione, hodowca może iść spać, a wtedy...
— Szczury strasznie hałasują, ale ja jestem już tak uodporniona, że nawet w takich warunkach potrafię się wyspać.
— Szczur potrafi przechytrzyć człowieka — przyznaje Katarzyna. Jak się okazuje, szczury są mistrzami w działaniu grupowym. — Koleżanka jadła kiedyś ciastko, podczas gdy szczury swobodnie biegały po mieszkaniu. Jednemu ciastko przypadło do gustu, więc bezceremonialnie je zabrał. Mały złodziej zwiał ze smakołykiem do innego pokoju. Ona pobiegła za nim i kiedy myślała, że już go dopadła, on przekazał łup drugiemu. A ten — kolejnemu. Mieszkanie zwiedzało wtedy dziesięciu samców. Powrót hodowcy do domu to jeszcze nie moment, w którym może odetchnąć z ulgą i zająć się relaksem. Po południu na miłośnika szczurów czekają papierki i formalności. — W tym czasie kontaktuję się z innymi hodowcami i konsultujemy nasze plany, na przykład związane z użyczeniem samców — wymienia Katarzyna.
Ostatnio hodowla ustąpiła miejsca studiom w Gdańsku. Oczywiście nie oznacza to, że małe gryzonie poszły w zapomnienie. — Odwiedzam je, kiedy tylko mogę, a najchętniej wszystkie zabrałabym ze sobą — stwierdza z uśmiechem.
— Szczury wcale nie są brudne, ani nie przenoszą żadnych chorób. To wszystko to jest wina stereotypów i niewiedzy. Kiedy człowiek pozna je bliżej, dochodzi do zupełnie innych wniosków — zaręcza Katarzyna. Najbardziej zachwyciła ją łatwość w nawiązaniu kontaktu. — To bystre zwierzaki. Relacje z nimi bywają żywsze niż z psem czy kotem. I wcale nie są brudne. Kot myje się kilka razy dziennie, a szczur zawsze kiedy trzeba — tłumaczy. Podobnie jak rasowe psy, hodowlane szczury otrzymują rodowody. W przeciwieństwie do czworonogów gryzonie nie są dzielone na rasy. — Szczury nie mają ras. Określenie "szczur rasowy" nie jest więc do końca właściwe — oznajmia Katarzyna. — Są dzielone na odmiany ze względu na kształt uszu i przede wszystkim kolor.
Dzień hodowcy szczura tak naprawdę zaczyna się wieczorem. Wtedy te gryzonie są najbardziej aktywne. Po zmroku Katarzyna wypuszcza je z klatki i zaczyna się najbardziej emocjonująca część życia z małymi podopiecznymi. — Wówczas najłatwiej nawiązać z nimi kontakt — tłumaczy pani Katarzyna. Kiedy skończy się zabawa, trzeba wyczyścić klatkę i nakarmić podopiecznych. No i trzeba dokładnie przyjrzeć się nietypowym domownikom. Nie tylko ze względu na ich urodę. — Ocenia się stan zdrowia. Mogą wystąpić zakłócenia w oddychaniu, albo zmiany na skórze — mówi Katarzyna.
Kiedy wszystkie obowiązki zostają spełnione, hodowca może iść spać, a wtedy...
— Szczury strasznie hałasują, ale ja jestem już tak uodporniona, że nawet w takich warunkach potrafię się wyspać.
— Szczur potrafi przechytrzyć człowieka — przyznaje Katarzyna. Jak się okazuje, szczury są mistrzami w działaniu grupowym. — Koleżanka jadła kiedyś ciastko, podczas gdy szczury swobodnie biegały po mieszkaniu. Jednemu ciastko przypadło do gustu, więc bezceremonialnie je zabrał. Mały złodziej zwiał ze smakołykiem do innego pokoju. Ona pobiegła za nim i kiedy myślała, że już go dopadła, on przekazał łup drugiemu. A ten — kolejnemu. Mieszkanie zwiedzało wtedy dziesięciu samców. Powrót hodowcy do domu to jeszcze nie moment, w którym może odetchnąć z ulgą i zająć się relaksem. Po południu na miłośnika szczurów czekają papierki i formalności. — W tym czasie kontaktuję się z innymi hodowcami i konsultujemy nasze plany, na przykład związane z użyczeniem samców — wymienia Katarzyna.
Ostatnio hodowla ustąpiła miejsca studiom w Gdańsku. Oczywiście nie oznacza to, że małe gryzonie poszły w zapomnienie. — Odwiedzam je, kiedy tylko mogę, a najchętniej wszystkie zabrałabym ze sobą — stwierdza z uśmiechem.